The silence in the air,
as if every breath she begged to be able to scream again
-Co dobrego na śniadanie?- spytała siadając na przeciwko mnie przy 'wysepce' w kuchni.
-Omlety.- odpowiedziałam, na co dziewczyna uśmiechnęła się i oblizała usta.
-A gdzie Minho i Yori?- spytała.
-Przed chwilą wyszli do pracy.- pokiwała głową na znak że rozumie i zaczęła pałaszować omlety, które przed nią postawiłam, oczywiście dzieliła się też z Dodim. Jadłyśmy w milczeniu, bo sama do siebie gadać nie będę, a Nes ma zajęte ręce.
-Jakieś plany na dziś?- spytałam kiedy dziewczyna wstała by odłożyć talerz do zmywarki.
-Ja nigdy nie mam planów, które nie włączały by ciebie.- odpowiedziała opierając się o zmywarkę.
-W sumie racja, przepraszam.- zrobiłam zakłopotaną minę, na co Nes niemo się zaśmiała, chciałabym kiedyś usłyszeć jej śmiech.
-A co nowa galeria handlowa ci się śni po nocach?- uśmiechnęła się.
-Ja się zastanawiam czy ty czasem zamiast mówić nie czytasz w myślach.- znów się 'zaśmiała'.
-Pewnie że z tobą pójdę, z tobą na koniec świata.- uśmiechnęła się.
-I jeszcze dalej.- zacytowałam.
-Nigdy więcej "Toy story" przed snem.- skomentowała i wyszła z kuchni, jak podejrzewam do pokoju.
-Co robisz?!- krzyknęłam, bo jakoś nie chciało mi się wstawać. Prawie od razu dostałam smsa "Ubieram się, przecież w piżamie do galerii nie pójdę". Wstałam ociężale i ruszyłam do naszego, wspólnego pokoju. Nes miała na sobie białe, krótkie spodenki, białą bluzkę na krótki rękaw z czarnymi napisami i czarne buty [LINK], odwróciła się przodem do Dodiego, sowa przez chwilę przechylała głowę to w prawo, to w lewo, aż w końcu obróciła się tyłem do swojej właścicielki, to miało znaczyć że nie podoba jej się to co ma na sobie. Nessie zdjęła z siebie wcześniej wymienione ciuchy i klękła przed stertą ubrań. Dodi zlitował się i wygrzebał z tej sterty parę rzeczy, Nes ubrała je i ponownie stanęła przed sową. Tym razem miała na sobie szarą, luźną bluzkę odkrywająca lewe ramię, zielone, krótkie, pocięte spodenki i szare trampki [LINK]. Dodi powtórzył swój rytuał, tylko że na końcu zamiast się odwrócić to usiadł na ramieniu Nes, co miało znaczyć że ten strój mu odpowiada, jeszcze tylko chwycił dziobem jej włosy i podniósł do góry, na co Nes wzięła białą gumkę do włosów i związała je w luźnego koka. Co jak co, ale ta sowa, nawet mimo iż była płci męskiej, to miała świetny gust, może Dodi jest gejem? Nes spojrzała w duże lustro znajdujące się na drzwiach łazienki.
-Na serio?- zwróciła się do Dodiego, na co sowa zatrzepotała skrzydłami. Inteligentne zwierzę, ciekawa jestem jak długo je tresowali, by rozpoznawał język migowy, nie spał w ciągu dnia tylko w nocy i by miał taki świetny gust co do ciuchów.
-Wyglądasz świetnie Nessie.- powiedziałam, na co dziewczyna lekko podskoczyła w miejscu.
-Dziękuję Yoki, ale to są twoje rzeczy, nie czuję się w nich dobrze, są zbyt w... twoim stylu.- wymigała zakłopotana. Eh wiadomo, Nes nie lubi nic zbyt dziewczęcego.
-Przesadzasz Nes, wyglądasz bajecznie. Teraz ty wybierz coś mi.- powiedziałam trącając czubkiem kapcia ciuchowy mount everest, który niebezpiecznie się zachwiał. Nes ponownie klękła przed stertą i zaczęła przebierać, w końcu wybrała koronkową, jasną miniówkę, ciemną bluzkę na ramiączkach, czarne szpilki z beżowymi i pomarańczowymi akcentami i złotą biżuterię [LINK]. Sama siebie ubrać nie umiała, ale innych to nieźle umiała wystroić. Pomalowałam jeszcze usta beżową szminką i założyłam na włosy okulary, a do torebki w lamparcie cętki wrzuciłam portfel, telefon, lusterko i szminkę.
The silence in the air,
as if every breath she begged to be able to scream again
Weszłyśmy do chyba największej galerii handlowej w Londynie, Yoki mało nie padła na zawał, na mnie jakiegoś większego wrażenia to nie robiło, przynajmniej do czasu aż zobaczyłam sklep ze sprzętem muzycznym.
-Yoki ja idę do tamtego sklepu.- oznajmiłam wskazując na sklep. Yoki tylko pokiwała głową na znak że rozumie i jak w transie zaczęła podążać ku sklepu z niezwykle kuszącymi szpilkami na wystawie, w każdym razie kuszącymi dla Yoki. Wywróciłam oczami i weszłam do sklepu "World of Music". Sklep był podzielony na tak jakby pokoje, w każdym znajdował się inny rodzaj sprzętu muzycznego. Weszłam do pokoju oznaczonego sporą tabliczką z napisem "INSTRUMENTY STRUNOWE", moim oczom ukazały się ściany o dziwo nie uginające się pod tą kosmiczną ilością gitar i innych tym podobnym instrumentów. W rogu pomieszczania, za ladą stał mężczyzna w wieku na oko przed pięćdziesiątką, zważając na siwiznę powoli biorącą górę nad ciemnymi włosami i dość pokaźnej grubości szkła okularów.
-Czego sobie panienka życzy?- spytał życzliwym głosem, patrząc na mnie niebieskimi oczami znad okularów, z wielkim uśmiechem, kiedy już znalazłam się przy ladzie. Gestem pokazałam że chcę kartkę i coś do pisania. Mężczyzna wysunął szufladę, wyciągnął z niej nieduży notes w skórzanej okładce, czarny długopis i podał mi to do rąk. Otworzyłam notes na przypadkowej stronie i szybko napisałam "Czy umie Pan język migowy?" i podałam go mężczyźnie .
-Niestety nie panienko.- odparł oddając mi notes, ponownie zaczęłam bazgrać na kartce "Pokaże mi Pan jakieś dobre gitary akustyczne?", ponownie podsunęłam mu notes pod nos.
-Oczywiście, z przyjemnością. Jak ma panienka na imię?- spytał wychodząc zza lady. Napisałam moje imię i mu pokazałam.
-Panienka Nessie, śliczne imię.- uśmiechnął się, co ja odwzajemniałam w gest podziękowania. Stanął przed ścianą na której widniały cudowne gitary akustyczne, zaczął mi mówić o jakości kilku gitar, ale ja już dawno odleciałam do gitary która wisiała na środku ściany, niby taka zwykła, ale coś do niej przyciągało.
-Widzę że panienka swój instrument już znalazła.- powiedział stając koło mnie. Pokiwałam przytakująco głową.
-Panienka ma świetny gust, to idealna replika gitary Niallera Horana, wokalisty sławnego obecnie zespołu One Direction.- powiedział. Dziwi mnie to że ja nic nie wiem o chłopaku który ma tak świetną gitarę. Zdjął gitarę ze ściany i podszedł do mnie.
-Chce panienka wypróbować?- spytał podając mi instrument.Ostrożnie wzięłam gitarę do rąk, lekko przeciągnęłam palcem po strunach wywołując ciche dźwięki gamy, kiedy już oswoiłam się z gitarą zagrałam melodię którą codziennie wieczorem dopracowuje, może to i dziwne, ale z tą gitarą czułam jakąś więź, grało mi się na niej tak lekko, jakbym grała na niej od kiedy tylko zaczęłam używać rąk. Kiedy skończyłam Dodi energiczne zamachał skrzydłami, dając tym samym znak że mu się podobało.
-Ma panienka talent, i nie tylko jak tak myślę.- powiedział mężczyzna głaszcząc Dodiego po łebku. Uśmiechnęłam się w ramach podziękowania za komplement.
-To co, beże panienka?- spytał. Otworzyłam notes i spytałam o cenę.
-500$.- westchnęłam głośno i kiwając przecząco głową oddałam mężczyźnie gitarę.
-Nie stać panienki prawda?- spytał, pokiwałam przytakująco głową.
-Jeśli panienka zechce to może tu przychodzić kiedy chce i grać na niej do woli, panienka nie będzie musiała rezygnować z przyjemności i ja nie będę skazany na siedzenie tutaj samotnie w ciszy.- uśmiechnął się. Ze szczęścia aż rzuciłam mu się na szyję i mocno uściskałam. Otworzyłam pośpiesznie notes i nabazgrałam na kartce jak bardzo się cieszę i że przyjdę jutro. Uściskałam mężczyznę i wyszłam ze sklepu. Wyjęłam z kieszeni telefon i napisałam szybko smsa do Yoki "Idę do domu, nie chce mi się już chodzić po tych sklepach. Do zobaczenia". Rozejrzałam się dookoła i napotkałam sklep zoologiczny, zakupiłam tam parę myszy dla Dodiego i poszłam do domu.
Trochę mnie zdziwiło że rodzice Yoki jeszcze nie wrócili z pracy. Weszłam do pokoju, posadziłam Dodiego na 'huśtawce' obok mojego łóżka, zdjęłam z siebie ciuchy Yoki i założyłam biały, obszerny t-shirt, a co do dolnej części garderoby to jakoś nie czułam szczególnej potrzeby założenia np. spodenek, więc pozostałam w samych majtkach. Rozpuściłam włosy, zdjęłam ta całą biżuterię i biorąc z szafki nocnej szkicownik i ołówek, walnęłam się na łóżko. Rozglądałam się po pokoju przygryzając ołówek w celu znalezienia jakiejś inspiracji do rysowania. Mój wzrok zatrzymał się na mojej, biednej już ze starości gitarze, przypomniało mi się jak mężczyzna ze sklepu muzycznego wspominał o właścicielu oryginalnej wersji gitary w której się zakochałam, Niallerze Horanie. Zastanowiłam się jak może wyglądać chłopak grający na takiej gitarze, chwyciłam ołówek i pochyliwszy się nad szkicownikiem zaczęłam rysować tak jak mi wyobraźnia ręką kierowała. Taki chłopak musi być delikatny, delikatne rysy twarzy, włosy w artystycznym nieładzie i obowiązkowy, uroczy uśmiech na którego widok miękną kolana, a moje kolana osobiście uginają się pod wspływem uśmiechu ozdobionego aparatem ortodontycznym. Przyjrzałam się mojej pracy, wszystko idealnie, ale tym razem nie odpuszczę sobie kolorów, wyciągnęłam się i sięgnęłam do szuflady szafki nocnej, wyciągnęłam z niej pudełko z kolorowymi ołówkami. Najpierw nadałam kolor cerze, delikatna, jasna cera, potem włosy, dla mnie delikatność to blond więc rozczochrane włosy chłopaka z mojego rysunku kolor miały jasnego blondu i jakoś tak dziwnie mi się pokolorowało że wygląda jak by miał ciemniejsze odrosty, delikatnie różane usta, dyskretny aparat na zębach i najważniejsze, oczy, zwierciadło duszy, muszą być rozmarzone, delikatne, skrywające tajemnice, świadczące o tym że dusza często błądzi wśród obłoków... błękitne oczy otoczone wachlarzem rzęs. Chwyciłam w ubrudzone od ołówków dłonie, skończony już rysunek, idealnie odzwierciedlał chłopaka który zarówno w mojej głowie jak i sercu przygrywał cudowne melodie na gitarze, piękny blondyn z niebem w oczach i o cudownym uśmiechu. Jestem ciekawa jak na prawdę wygląda Niall Horan, ale nie chcę psuć efektu mojej wyobraźni, jeszcze się rozczaruję. Chwyciłam jeszcze ołówek i płynnym ruchem, w rogu kartki napisałam "Nialler Horan"...
-Yoki ja idę do tamtego sklepu.- oznajmiłam wskazując na sklep. Yoki tylko pokiwała głową na znak że rozumie i jak w transie zaczęła podążać ku sklepu z niezwykle kuszącymi szpilkami na wystawie, w każdym razie kuszącymi dla Yoki. Wywróciłam oczami i weszłam do sklepu "World of Music". Sklep był podzielony na tak jakby pokoje, w każdym znajdował się inny rodzaj sprzętu muzycznego. Weszłam do pokoju oznaczonego sporą tabliczką z napisem "INSTRUMENTY STRUNOWE", moim oczom ukazały się ściany o dziwo nie uginające się pod tą kosmiczną ilością gitar i innych tym podobnym instrumentów. W rogu pomieszczania, za ladą stał mężczyzna w wieku na oko przed pięćdziesiątką, zważając na siwiznę powoli biorącą górę nad ciemnymi włosami i dość pokaźnej grubości szkła okularów.
-Czego sobie panienka życzy?- spytał życzliwym głosem, patrząc na mnie niebieskimi oczami znad okularów, z wielkim uśmiechem, kiedy już znalazłam się przy ladzie. Gestem pokazałam że chcę kartkę i coś do pisania. Mężczyzna wysunął szufladę, wyciągnął z niej nieduży notes w skórzanej okładce, czarny długopis i podał mi to do rąk. Otworzyłam notes na przypadkowej stronie i szybko napisałam "Czy umie Pan język migowy?" i podałam go mężczyźnie .
-Niestety nie panienko.- odparł oddając mi notes, ponownie zaczęłam bazgrać na kartce "Pokaże mi Pan jakieś dobre gitary akustyczne?", ponownie podsunęłam mu notes pod nos.
-Oczywiście, z przyjemnością. Jak ma panienka na imię?- spytał wychodząc zza lady. Napisałam moje imię i mu pokazałam.
-Panienka Nessie, śliczne imię.- uśmiechnął się, co ja odwzajemniałam w gest podziękowania. Stanął przed ścianą na której widniały cudowne gitary akustyczne, zaczął mi mówić o jakości kilku gitar, ale ja już dawno odleciałam do gitary która wisiała na środku ściany, niby taka zwykła, ale coś do niej przyciągało.
-Widzę że panienka swój instrument już znalazła.- powiedział stając koło mnie. Pokiwałam przytakująco głową.
-Panienka ma świetny gust, to idealna replika gitary Niallera Horana, wokalisty sławnego obecnie zespołu One Direction.- powiedział. Dziwi mnie to że ja nic nie wiem o chłopaku który ma tak świetną gitarę. Zdjął gitarę ze ściany i podszedł do mnie.
-Chce panienka wypróbować?- spytał podając mi instrument.Ostrożnie wzięłam gitarę do rąk, lekko przeciągnęłam palcem po strunach wywołując ciche dźwięki gamy, kiedy już oswoiłam się z gitarą zagrałam melodię którą codziennie wieczorem dopracowuje, może to i dziwne, ale z tą gitarą czułam jakąś więź, grało mi się na niej tak lekko, jakbym grała na niej od kiedy tylko zaczęłam używać rąk. Kiedy skończyłam Dodi energiczne zamachał skrzydłami, dając tym samym znak że mu się podobało.
-Ma panienka talent, i nie tylko jak tak myślę.- powiedział mężczyzna głaszcząc Dodiego po łebku. Uśmiechnęłam się w ramach podziękowania za komplement.
-To co, beże panienka?- spytał. Otworzyłam notes i spytałam o cenę.
-500$.- westchnęłam głośno i kiwając przecząco głową oddałam mężczyźnie gitarę.
-Nie stać panienki prawda?- spytał, pokiwałam przytakująco głową.
-Jeśli panienka zechce to może tu przychodzić kiedy chce i grać na niej do woli, panienka nie będzie musiała rezygnować z przyjemności i ja nie będę skazany na siedzenie tutaj samotnie w ciszy.- uśmiechnął się. Ze szczęścia aż rzuciłam mu się na szyję i mocno uściskałam. Otworzyłam pośpiesznie notes i nabazgrałam na kartce jak bardzo się cieszę i że przyjdę jutro. Uściskałam mężczyznę i wyszłam ze sklepu. Wyjęłam z kieszeni telefon i napisałam szybko smsa do Yoki "Idę do domu, nie chce mi się już chodzić po tych sklepach. Do zobaczenia". Rozejrzałam się dookoła i napotkałam sklep zoologiczny, zakupiłam tam parę myszy dla Dodiego i poszłam do domu.
Trochę mnie zdziwiło że rodzice Yoki jeszcze nie wrócili z pracy. Weszłam do pokoju, posadziłam Dodiego na 'huśtawce' obok mojego łóżka, zdjęłam z siebie ciuchy Yoki i założyłam biały, obszerny t-shirt, a co do dolnej części garderoby to jakoś nie czułam szczególnej potrzeby założenia np. spodenek, więc pozostałam w samych majtkach. Rozpuściłam włosy, zdjęłam ta całą biżuterię i biorąc z szafki nocnej szkicownik i ołówek, walnęłam się na łóżko. Rozglądałam się po pokoju przygryzając ołówek w celu znalezienia jakiejś inspiracji do rysowania. Mój wzrok zatrzymał się na mojej, biednej już ze starości gitarze, przypomniało mi się jak mężczyzna ze sklepu muzycznego wspominał o właścicielu oryginalnej wersji gitary w której się zakochałam, Niallerze Horanie. Zastanowiłam się jak może wyglądać chłopak grający na takiej gitarze, chwyciłam ołówek i pochyliwszy się nad szkicownikiem zaczęłam rysować tak jak mi wyobraźnia ręką kierowała. Taki chłopak musi być delikatny, delikatne rysy twarzy, włosy w artystycznym nieładzie i obowiązkowy, uroczy uśmiech na którego widok miękną kolana, a moje kolana osobiście uginają się pod wspływem uśmiechu ozdobionego aparatem ortodontycznym. Przyjrzałam się mojej pracy, wszystko idealnie, ale tym razem nie odpuszczę sobie kolorów, wyciągnęłam się i sięgnęłam do szuflady szafki nocnej, wyciągnęłam z niej pudełko z kolorowymi ołówkami. Najpierw nadałam kolor cerze, delikatna, jasna cera, potem włosy, dla mnie delikatność to blond więc rozczochrane włosy chłopaka z mojego rysunku kolor miały jasnego blondu i jakoś tak dziwnie mi się pokolorowało że wygląda jak by miał ciemniejsze odrosty, delikatnie różane usta, dyskretny aparat na zębach i najważniejsze, oczy, zwierciadło duszy, muszą być rozmarzone, delikatne, skrywające tajemnice, świadczące o tym że dusza często błądzi wśród obłoków... błękitne oczy otoczone wachlarzem rzęs. Chwyciłam w ubrudzone od ołówków dłonie, skończony już rysunek, idealnie odzwierciedlał chłopaka który zarówno w mojej głowie jak i sercu przygrywał cudowne melodie na gitarze, piękny blondyn z niebem w oczach i o cudownym uśmiechu. Jestem ciekawa jak na prawdę wygląda Niall Horan, ale nie chcę psuć efektu mojej wyobraźni, jeszcze się rozczaruję. Chwyciłam jeszcze ołówek i płynnym ruchem, w rogu kartki napisałam "Nialler Horan"...
_________________________
Mała Nessie (po lewej) i Yoki (po prawej).
Genialny! Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńFenomenalny !
OdpowiedzUsuńŚwietna fabuła ! Jeszcze się z taką nie spotkałam :D
Wyobraźnia Nessi jest bardzo realistyczna :D
Na dodatek dziewczyno masz talent :P
Na prawdę świetnie opisujesz rzeczy :D
Zapraszam do siebie i liczę że zostawisz po sb ślad :)
http://diary-strewn-with-roses.blogspot.com/